Kolejny eksperyment. Soczewicę jadłam tylko raz - w sosie curry, którym polane były warzywne samosy i w zestawieniu z indyjskimi przyprawami bardzo przypadła mi do gustu. Dlatego po powrocie do domu kupiłam puchę tych nasionek, które leżakowały w lodówce do wczorajszego wieczoru kiedy to naszła mnie ochota na gorącą i sycącą zupę. Nie korzystałam z żadnego przepisu - podążałam za instynktem i odtwarzałam smak, który odkryłam wtedy w knajpie. I co wyszło? Określiłabym to jako orientalna grochówka o subtelniejszym smaku.
2 porcje:
- puszka soczewicy
- marchewka
- 1/2 cebuli
- 2 ząbki czosnku
- 1 cm korzenia imbiru
- łyżka czerwonej pasty curry
- łyżeczka curry w proszku
- łyżeczka pasty z kolendry ( jeśli macie świeżą to tym lepiej mi bardzo brakowało zieleni)
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- szklanka bulionu warzywnego
- 3/4 szklanki mleka kokosowego
W garnku rozgrzej oliwę, wrzuć przeciśnięty przez praskę czosnek, starty na tarce imbir, pastę curry, cebulę, curry w proszku, podsmażaj ok 2 minuty. Dodaj startą na grubych oczkach marchewkę pomieszaj i podsmażaj 3 minuty i dodaj soczewicę - pomieszaj i daj wszystkiemu ok 2 minuty po czym zalej całość bulionem zagotuj. Dzięki temu, że dodasz soczewicę z puszki zupę możesz jest po 15 minutach :).
Teraz użyj blendera i zmiksuj wszystko na papkę (i jak? może być? - "takie sobie" - ale co jest nie tak? - "noo taka papka" i dlatego w tym domu tylko ja jem zupy papki a przecież są takie smaczne - już niedługo moja ulubiona z papkowatych - porowa).
Gdy papka będzie gotowa garnek znowu trafia na ogień, doprowadzamy do zagotowania i dodajemy mleko kokosowe, zamiąchaj i już :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz