czwartek, 9 września 2010

wspomnienia. toskania!

Piękna jest :) 9 dni  w podróży, w poszukiwaniu relaksu (znalazłam) i pysznego jedzenia (było ciężko - nie wiem dlaczego byłam przekonana, że w każdej włoskiej knajpie zjem smaczne rzeczy, natomiast w buncie ruszyłam do sklepu, zakupiłam wspaniałe produkty w zaskakująco niskiej cenie i zjadłam coś smacznego, może nie toskańskie, może nawet nie włoskie a hiszpańskie ale pyszne - mule po marynarsku ;)).
Kilka nocy spędziliśmy w willi na uroczym wzgórzu z widokiem na uprawiane pagórki, cyprysy, gaje oliwne i winorośla - brakowało tylko słoneczników :) Certaldo to niewielkie miasteczko w którym warto zobaczyć średniowieczne miasteczko tym bardziej, że nie jest tam tłoczno a pięknie. Może wywołam skandal ale niewielkie Certaldo przypadło mi do gustu bardziej niż Florencja...

Mule po marynarsku:
ok 1-1.5 kg muli
szklanka białego, wytrawnego wina
3 ząbki czosnku
1/2 cebuli
1 suszona mini papryczka (można bez, można mniej mi wyszło bardzo pikantne)
duża garść posiekanej natki pietruszki
oliwa z oliwek
sól i pieprz (choć ja nie dodałam, zapomniałam z wrażenia ale nie było to do niczego potrzebne)

Pierwszy raz miałam do czynienia z mulami w kuchni, ale 1,7 kg za 6 euro... nie mogłam zmarnować takiej okazji. Mule wyczyścili nam w sklepie wcześnie rano a do gotowania zabraliśmy się późnym wieczorem to też sporo z nich nam odpadło gdyż się otworzyły. Ważne jest to aby przed gotowaniem  wyrzucić wszystkie otwarte mule. Po umyciu mogą się otwierać dlatego by nie podejmować pochopnej decyzji o wyrzutce postukaj muszelką o coś i jeśli się zamknie nadaje się do gotowania, jeśli nie czas na pożegnanie.
Rozgrzej oliwę z oliwek w sporym garnku, podsmażaj drobno posiekaną cebulę, po 4 minutach dodaj czosnek i po minucie wrzuć mule, zalej winem. Przykryj i duś ok 4 minut potrząsając garnkiem kilka razy. Gdy mule się otworzą są gotowe. Dodaj jeszcze natkę i zamieszaj. Teraz ewentualne zamknięte mule czas wyrzucić - nie nadają się do jedzenia. Mule podaj w głębokich talerzach polej je obficie sosem, który jest mistrzostwem świata, do tego świeża bagietka, białe wino i cząstka cytryny - jesteś w niebie...


7 komentarzy:

  1. Toskania jest warta wspomnień.A mule po marynarsku jeszcze bardziej!
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje toskańskie wspomnienia sięgają zeszłego roku... Jej, ile bym dała,by znów się tam znaleźć! Widzę katedrę we Florencji? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, bardzo klimatyczne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje piękne zdjęcia przypomniały mi zeszłoroczne wakacje, a mule po marynarsku - tegoroczne... Ach! Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  5. Stęskniłam się już bardzo za słoneczną Italią. Dziękuję za kawałek jej tutaj!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę, bardzo zazdroszczę.
    Prześlij mi trochę słońca!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak Aniu to Florencja:) dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń