Nabrałam dziś ochoty na rybę. Taką chrupiącą i klasyczną i frytki do tego. Niestety na frytki nabrałam ochoty po zakupach ale świeża bułeczka była lepszym wyborem jak się okazało :) Fladrę jadłam gdy byłam mała więc zapomniałam jaki ma smak. Kiedyś w podobnym przypływie kupiłam siatkę płotek ale duży głód i większa ilość ości zamiast mięsa to złe połączenie. Flądra to mój typ. Super delikatna, nie trzeba grzebać się w ościach. Do tego lekki sosik i białe winko.
2 porcje:
- 4 flądry bez skóry
- 1 cytryna
- sol, pieprz
- mąka
sos:
- malutki słoiczek młodych kaparów
- 1 ząbek czosnku
- 2 garście posiekanego koperku i natki
- 100 ml białego wytrawnego wina
- 3 łyżki masła
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- pieprz
Rybę umyłam, i wycisnęłam na nią sok z 1 cytryny, oprószyłam solą i pieprzem po 15 minutach obtoczyłam ryby w mące i smażyłam na oleju do złotego koloru, wrzuciłam je jeszcze do piekarnika na 5 minut pod grilla.
Na patelni rozpuściłam masło i podsmażałam na nim przeciśnięty przez praskę czosnek, kapary, podlałam winem i po 2 minutach wrzuciłam natkę i koperek. To wszystko. Pychota!
Fladra byla ulubiona ryba mojej Mamy. Po wypatroszeniu smazyla ja w calosci. Jadla tylko ostudzona.Gdy byla mloda dziewczyna,fladry byly jedna z najlatwiejszych do kupienia ryb w Gdansku.
OdpowiedzUsuń